Adwent trwa już drugi tydzień. Zbliżamy się do jego połowy. Ale czy zaczęłam/zacząłem się zastanawiać, co właściwie ten czas ma przynieść? Za młodu wyzwaniem adwentowym mogło być odmówienie sobie czegoś słodkiego, ale czy teraz spoglądam na swoje życie?
Z roku na rok okres adwentu i świąt Bożego Narodzenia podlega coraz większej komercjalizacji. Jednak każdy z nas szczególnie w pierwszej części adwentu (przyp. red. do 16 grudnia) powinien się zatrzymać nad naszą codziennością i tym faktem iż mamy się przygotować nie tylko na okres najbliższego przyjścia Pana podczas świąt lecz także na to ostatnie.
Podstawowym pytaniem jaki możemy sobie zadać jest to jak wygląda nasza codzienność. Ponieważ jeżeli nasze życie toczy się w biegu i poprzez obowiązki i zajęcia dnia mało czasu poświęcamy na modlitwę to może adwent jest czasem, aby to w jakimś sposób naprawić. Okazją do tego mogą być roraty, które w naszej parafii odprawiamy w środy i piątki. Drugim pytaniem jakie powinniśmy sobie postawić to do czego dążymy. Mianowicie czy wszystko co robimy zawsze ma sens i pożytek dla drugiego człowieka. Może gdy mniej czasu spędzimy przykładowo przy telewizorze, może będziemy mieć siły by pomóc bliźniemu lub obdarzyć go po prostu swoją obecnością. Po tych dwóch pytaniach warto zwrócić uwagę na to czego inni potrzebują, czego im brakuje. Jednakże w tym wszystkim nie chodzi o to by doprowadzić się do żalu i smutku lecz owocnie przeżyć ten czas. Lecz pamiętajmy o zwrocie “mierz siłę na zamiary” (przyp. red. fr. Pieśni filaretów Adama Mickiewicza).
Postarajmy się, aby ten czas był dobry i owocny oraz postarajmy się, aby ten czas mówiąc kolokwialnie abyśmy “nie obudzili się z ręką w nocniku” jak w przypowieści o pannach(przyp. red. Mt 25, 1-13.).
Źródło inspiracji: Deon